
Jeff Watts
Za nami 45. festiwal.
Znakomitym koncertem amerykańskiego pianisty Davida Virellesa zakończył się wczoraj w Kaliszu 45. Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych. Przez cztery dni w Centrum Kultury i Sztuki prezentowali się artyści z Polski, Austrii, Australii i USA. Publiczność gorącymi brawami nagrodziła m.in. występ pianistki i wokalistki Sarah McKenzie, a także dwóch polskich formacji – EABS i kwartetu Pawła Kaczmarczyka.
Na kaliski festiwal tym razem przyjechało sporo gości zza oceanu, w tym wyjątkowi pianiści David Virelles i Craig Taborn. Ale wielu jazzfanów zelektryzowała wizyta legendarnego perkusisty – Jeffa Wattsa, który grał z największymi. Uczył się od niech przez lata, ale w końcu wyszedł z cienia i sam zaczął komponować, by „wyrażać własne myśli i emocje. Najważniejsze to być prawdziwym, pokazywać siebie, własne przemyślenia na temat świata i mieć nadzieję, że będą one miały pozytywny wpływ na innych ludzi” – mówił o koncercie muzyk.

Paweł Kaczmarczyk
Polskę reprezentowała, rzec można, jazzowa młodzież, bo najstarszy z polskich muzyków miał trzydzieści parę lat. Długotrwałymi owacjami na stojąco nagrodzono występ kwartetu Pawła Kaczmarczyka wspieranego przez Polish Brass Quintet w rewelacyjnym projekcie „Kaczmarczyk vs Paderewski”. „Paderewski był wielką inspiracją dla powstania tego albumu” – mówił lider. „Wyciągnąłem jakieś elementy, ale tak naprawdę, jakby się nad tym mocno pochylić, to jest tam taki ładunek intelektualny, który włożyłem w tę muzykę, że można powiedzieć, że są to właściwie moje kompozycje, z wyjątkiem tych bardzo znanych cytatów pochodzących z muzyki ludowej”.
Równie żywiołowo publiczność zareagowała na występ grupy EABS, która – jak się okazało – w sensie ideowym powstała w Kaliszu, w roku 2011, podczas koncertu Roberta Glaspera.

EABS (Electro-Acoustic Beat Sessions)
„Było dużo rozmów tutaj w kuluarach, nie z samym Robertem Glasperem, bo się z nim nie spotkaliśmy, ale z samymi sobą. Był Spisek Jednego, był Sebstian i znaleźliśmy, właśnie w Kaliszu, wspólny język. Stwierdziliśmy, że to jest to” – mówił Marek Pędziwiatr, pianista i wokalista. „Takich magicznych momentów w długiej, bo 45-letniej, historii kaliskiego festiwalu jest znacznie więcej. Trzeba o nich pamiętać, trzeba je cenić” – podkreśla dyrektor artystyczny festiwalu, Paweł Brodowski. „Czasami mówi się, eee-tam, w Kaliszu ktoś wystąpił, i co z tego? Wystąpił tu i tam. Ale ten Glasper to był wówczas chyba jego pierwszy występ w Polsce. Wielu muzyków tu było, bo to długa historia, przewijają się przez ten festiwal największe nazwiska”. Takie nazwiska jak Sarah McKenzie – mieszkająca obecnie w Londynie australijska wokalistka i pianistka, która urzekła wszystkich swoim śpiewem i serdecznością: „Kocham muzykę i uwielbiam dzielić się nią z ludźmi z różnych krajów i kultur. Miałam przyjaciela z Polski w collage’u. Naprawdę kocham Polaków i ich wspaniałą kuchnię, np. pierogi, żurek czy gołąbki, więc jestem szczęśliwa, że jestem znowu w Polsce, że mogę się z Polakami dzielić moją muzyką”.

Sarah McKenzie
Mamy dobrą polską kuchnię i dobrą polską muzykę jazzową. Z jej reprezentantów dumny jest dyrektor CKiS w Kaliszu, Dariusz Grodziński: „Jestem bardzo dumny, że mamy takie świeże spojrzenie na jazz, takie profesjonalne wykonanie tego jazzu, pomysły, które szokują i zachwycają. Wielkie ukłony w stronę ekipy EABS i programu TATRY – Kaczmarczyk vs Paderewski. Jestem pod ogromnym wrażeniem obu tych koncertów”.
Na dużej scenie Centrum Kultury i Sztuki odbyło się dziewięć koncertów, a dwa pozostałe, których bohaterami byli młodzi, obiecujący, polscy muzycy jazzowi, Michał Salamon i Dominik Kisiel, w Komoda Club Residence. Tam też stworzono warunki dla festiwalowych jam sessions.