
Baneriolanza, czyli pejzaż polski jest dziwny[1]…
W felietonie „Łąka pod reklamę” Maria Poprzęcka, opisując krajobraz polskich miast i miasteczek, wymienia: „Blacharstwo, Naprawy, Opony, Euroopony, Blachy, Blachotrapezy, Blachodachówki, Parkiety, Centrum Parkieciarstwa, Płyty Wielowarstwowe, Płytki, Gres, Marmury, Armatury, Łazienki, Jacuzzi, Okna…”[2] i tak dalej. Krytyczka zwraca uwagę, że banery reklamowe „oblepiają je szczelnie, tworząc asemantyczną wizualną kakofonię”, a Polska to „kraj traktowany jako łąka pod reklamę. Reklamę obnażającą – niestety – polską kulturową ciemnotę”[3].
Baneriolanza zwraca nas w stronę bełkotu, rozpasania, tego, jak bardzo wielkie kolorowe reklamy/obrazy rozpanoszyły się na ścianach bloków i kamienic, płotach i ogrodzeniach, na słupach albo specjalnie do tego zbudowanych konstrukcjach. Reklama jest wszędzie…
W trwającej od dziesięcioleci dyskusji pojawia się też kwestia symbolicznej władzy nad miejską ikonosferą. Aktywiści upominają się o jej rozproszenie i demokratyzację przestrzeni; nie o chaos, ale o wielogłos właśnie; bo to, z czym mamy do czynienia teraz, to często komercyjne i polityczne zawłaszczanie ulic. Panuje też przekonanie, że im krzykliwiej tym skuteczniej…
Pejzaż polski jest dziwny…
Filip Springer, komentator współczesnej przestrzeni publicznej, autor między innymi „Wanny z kolumnadą”– nie bez rozczarowania – konstatuje: „ładniej nie będzie”[4].
Warto w tym miejscu przyjrzeć się działaniom i próbom podejmowanym przez Adriana Kempę, który w twórczy sposób przepracowuje ten dość powszechny i odrobinę zobojętniały już temat. Nie wartościuje, poddaje raczej twórczej analizie.
Bo kakofoniczy krajobraz polskich miast spowszechniał, zobojętniał. Przyzwyczailiśmy się do wszechobecnego chaosu wizualnego, w pewien sposób go oswoiliśmy; Adrian Kempa przeciwnie… wzrok ma wyostrzony. Inspiracji szuka nie tylko na ulicach, ale też w przygotowanej, wzorem innych polskich miast, kaliskiej uchwale krajobrazowej.
Zainteresowanie przestrzenią publiczną i relacjami między sztuką a otoczeniem widoczne są w działalności Adriana Kempy od 2016 roku. Sytuacje rysunkowe, „obrazy użytkowe” i rozbudowane instalacje wchodzą w dialog, nie tylko z miejscem, ale przede wszystkim z odbiorcą. Jego aktywność koncentruje się na grze z codziennością i funkcjonowaniem sztuki w mieście.
Nie ma tu kpiny. To głos krytyczny, ale nie bez czułości i wrażliwości, tak charakterystycznej dla malarza; przenicowuje temat polskiego krajobrazu; proponuje nam rozbudowaną instalację in situ, szczelnie wypełniającą wnętrze, wręcz rozsadzając galerię od wewnątrz. Wystawa utkana jest z wielkich, barwnych billboardów, zdjęć, banerów/obrazów zamalowywanych warstwa po warstwie, a zawieszonych na plastikowych opaskach zaciskowych tzw. trytytkach – tych samych, którymi montowane są wielkoformatowe reklamy. Bliżej mu do socjologa czy antropologa, badającego istotę obrazów w przestrzeni publicznej, ich wzajemne relacje i proporcje, niż do relacjonującego zjawisko publicysty, czy walczącego aktywisty. Jest w tym działaniu i fascynacja, i ciekawość, ale i odrobina irytacji i zniecierpliwienia wobec obrazów, które – jak pisał badacz tematu Łukasz Zaremba – „wychodzą na ulice”[5].
Natalia Czarcińska
Adrian Kempa
Absolwent Liceum Plastycznego w Kaliszu. Ukończył studia na kierunkach malarstwo i edukacja artystyczna w zakresie sztuk plastycznych na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym UAM w Poznaniu. W działalności artystycznej zajmuje się malarstwem, projektowaniem graficznym, rysunkiem i sytuacjami rysunkowymi w przestrzeni, działaniami w miejscach publicznych. Brał udział w kilkudziesięciu wystawach zbiorowych oraz indywidualnych zarówno w kraju, jak i za granicą. Swoje prace pokazywał m.in. w ramach wystawy „Rysować” w Galerii Wozownia w Toruniu, Kaliskiego Biennale Sztuki A-Kumulacje w Galerii Sztuki im. Jana Tarasina, „Salonu odrzuconych” w PGS w Sopocie, Multi Art. Festivalu oraz w Galerii Propaganda w Warszawie.
Jego aktywność artystyczna koncentruje się wokół zagadnień przestrzeni wspólnej, obecności sztuki w miejscach publicznych, nie-miejsc, relacji między codziennością a sztuką. Podejmuje grę z przestrzenią, otoczeniem zewnętrznym, ale i odbiorcą; jego projekty otwarte są bowiem na interakcję i dialog.
Kuratorka: Natalia Czarcińska
Czas trwania wystawy: 04.09-09.10.2020 r.
[1] Wyrażenie z tekstu Filipa Springera
[2] Maria Poprzęcka, Na oko: Łąk pod reklamę, w: www.dwutygodnik.com (dostęp: 13.07.2020)
[3] tamże
[4] Filip Springer: Nie dożyję czasów, kiedy w Polsce będzie ładnie, w: na:temat.pl (dostęp: 13.07.2020)
[5] Łukasz Zaremba, Obrazy wychodzą na ulice Spory w polskiej kulturze wizualnej, Warszawa 2019
Zgodnie z obowiązującymi obecnie restrykcjami sanitarnymi, Galeria zapewni Państwu komfortowe i bezpieczne zwiedzanie. Na sali wystawienniczej może przebywać w tym samym czasie maksymalnie 20 osób. Wejście do Galerii jest bezpłatne oraz nieograniczone czasowo. Zwiedzanie wystawy wymaga używania przez zwiedzających środków ochrony osobistej: maseczek (lub tuneli, przyłbic) oraz rękawiczek. Przy wejściu do Galerii zapewniamy płyn do dezynfekcji rąk, rękawiczki i jednorazowe maseczki. Pracownicy Galerii udzielą wszystkich niezbędnych informacji.