Album pt. „Wiktor Jerzy Jędrzejak. Twórczość – biografia. Wybrane tematy” powstał dzięki Stypendium Prezydenta Miasta Kalisza, prywatnemu mecenatowi Radosławy i Marka Nowakowskich oraz samemu artyście. W środku wydawnictwa, oprócz przeglądu twórczości podzielonej tematycznie, znalazły się rozproszone dotąd teksty m.in. prof. Piotra Łuszczykiewicza – dziekana WP-A UAM, Anny Dragan – dziennikarki i pisarki, nieżyjącego już pisarza i aktywisty Arkadiusza Pacholskiego, Jarosława Mikołajewskiego – poety i tłumacza oraz Roberta Kucińskiego, dyrektora kaliskiej biblioteki, który poprowadził rozmowę z artystą w „Galerii 66”.
„Mógłbym być stolarzem” – odpowiedział bohater wieczoru na pytanie o to, jaki inny zawód byłby w stanie wykonywać. Jak wspomniał, krótko po studiach zajmował się bowiem renowacją mebli. Zamiłowanie do rzeczy z przeszłością jest widoczne nie tylko w pełnym antyków domu artysty, ale i w jego obrazach, których tematem bardzo często są stare chłopskie chaty czy rustykalne przedmioty codziennego użytku z widocznymi śladami użytkowania. Szczególne miejsce zajmuje w tej twórczości ceramika: od ludowych glazurowanych garnków, poprzez egzotyczne naczynia będące reminiscencją dalekich podróży, po wykwitną porcelanę. Światło odbite w szkliwie to jedna z najbardziej widocznych fascynacji artysty.
„W tych rzeczach jest zapisany czas” – mówi nam Jędrzejak. Wyrzucone przedmioty nie tylko portretuje, ale częstokroć czyni z nich tworzywo, wykorzystując deski z resztkami farby jako podobrazia, a stare okienne ramy jako oprawę. Od przypadkowego spojrzenia przez ramę okienną na fragment pejzażu rozpoczął się trwający latami cykl „Okna”. Równie długotrwały był cykl prac, które Beata Majchrzak ochrzciła mianem „palimpsestów”. W spróchniałych okiennicach, wywróconych płotach i drewnie z odzysku malarz zobaczył gotowe, obdarzone wielkim potencjałem podobrazia. Malując na warstwach starej farby stara się jak najmniej ingerować w efekt wytworzony przez upływający czas.
„Artyście potrzebne jest zdziwienie” – nowe zapachy, kolory, smaki; odmienne obyczaje i ludzie. Jędrzejakowi dopływ nowych wrażeń zapewniają podróże. Z grupą malarzy pod przewodnictwem Stanisława Głaza, krakowskiego jezuity, zwiedził m.in. Tybet, Indie, Meksyk, Izrael, Laos, Kambodżę. Odwiedziny w każdym z tych miejsc zaowocowały serią obrazów przyporządkowanych do cyklu „Podróże”. Znalazły się tam również malarskie portrety różnych zakątków Polski, zwiedzanych indywidualnie bądź przy okazji plenerów.
Inną twarz Wiktora Jędrzejaka mogliśmy odkryć już podczas pandemii, a kolejne wydarzenia w Polsce i na świecie sprawiły, że w jego twórczości nastąpił istny wybuch krytycyzmu społeczno-politycznego. Cykl miniatur, zainaugurowany przedstawieniami postaci w maseczkach, rozrósł się do około 200 obrazków komentujących bieżące wydarzenia, wojnę na Ukrainie i ważkie tematy będące przyczyną rozruchów społecznych. Sztuka „zaangażowana”, wzbogacona o rys publicystyczny i element humoru, została bardzo dobrze przyjęta na wystawach w Kaliszu, Krakowie i Częstochowie. W wyborze formatu prac znów zadziałał przypadek. Obrazki wielkości znaczka pocztowego są bowiem malowane bezpośrednio na bogato zdobionych ramkach. Powstały one ze złączenia w kwadrat odpadów, jakie zawsze zostają po oprawianiu większych płócien. Kupione podczas przypadkowej wizyty w ostrowskim warsztacie ramiarskim, dwa lata przeleżały w pracowni artysty, by w końcu przydać się do stworzenia nowego cyklu. Kolejny raz potwierdziło się przekonanie Wiktora Jędrzejaka o tym, że „przypadki są istotne”.
Każdy spośród tłumnie zebranej tego dnia publiczności otrzymał pamiątkowy egzemplarz albumu z dedykacją, zaś od Biblioteki nasz gość dostał w prezencie swój monogram stworzony przez Mateusza Halaka. Jak zwykle, gdy w tak licznym gronie spotykają się wielbiciele twórczości oraz przyjaciele artysty, spotkanie zwieńczyły towarzyskie pogawędki przy kawie i kilku rodzajach ciast, własnoręcznie upieczonych przez żonę Wiktora Jędrzejaka, Elżbietę.